czwartek, 8 września 2016

Smoleńska ofensywa

Można się było tego spodziewać. Ze zdwojoną siłą powraca temat katastrofy smoleńskiej. Wszystko oczywiście z inicjatywy PISu, który choć niespełna rok rządzi Polską, już czuje się na tyle pewnie by przystąpić do ofensywy.


Zaczęło się dość niewinnie. Mówiono, iż komisja Millera nie wyjaśniła należycie przyczyn katastrofy i że sprawę powinien zbadać zespół złożony z niezależnych ekspertów. W mediach politycy oraz sympatycy Prawa i Sprawiedliwości zaczęli coraz głośniej forsować teorię zamachu. Z kolei Ministerstwo Obrony Narodowej pod wodzą Antoniego Macierewicza powołało specjalną komisję ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. Nie pominięto również działań stricte propagandowych. Niejaki Antoni Krauze przystąpił do realizacji filmu fabularnego o katastrofie pod tytułem "Smoleńsk". Właśnie tuż przed premierą owego filmidła sprawa nabrała tempa. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" szef MON Antoni Macierewicz zapytany o działania podkomisji ds katastrofy smoleńskiej stwierdził, iż:

"(...) działania nawigatorów rosyjskich i moskiewskich decydentów miały na celu doprowadzenie do katastrofy polskiego samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i całą delegacją na pokładzie, nie pozostawia żadnych wątpliwości. To jest już oczywiste."

oraz:

" (...) dysponujemy teraz prawdziwymi dowodami, w tym tymi, które ukrywała komisja Millera. Mamy wstrząsające wyznania członków tej komisji. A także nowe nagrania załogi tupolewa, które do tej pory nie były znane. Ale nie pochodzą one z pokładu polskiego samolotu. Każdy będzie mógł ich wysłuchać."

Jak zapewnia minister owe rewelacje zostaną opublikowane w ciągu miesiąca. Jak dotąd wszystkie dowody mające potwierdzić teorię zamachu okazały się zwykłymi mrzonkami. Póki co słowa ministra Macierewicza są więc jedynie policzkiem wymierzonym Moskwie, bez pokrycia w faktach. Pozostało nam cierpliwe czekać i dać szansę komisji, by mogła się wykazać. Poczekamy, zobaczymy.

Wrak polskiego Tu-154 na miejscu katastrofy
Miejsce katastrofy Tu-154
 Źródło: Wikimedia Commons

Tymczasem na ekrany kin wchodzi "Smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauze. Odbyła się już uroczysta premiera. Na sali zasiadły same tuzy m.in. prezes PIS, prezydent Duda, premier Szydło, ministrowie oraz posłowie. Reżyser filmu nie pozostawia złudzeń w jakim celu "Smoleńsk" nakręcono. Wali prosto z mostu: "Ten film jest protestem przeciwko manipulacjom prawdą". Natomiast "prawda" przedstawiona w filmie opiera się na ustaleniach komisji ministra Macierewicza, która jak wiemy twarde dowody zgromadziła, ale jeszcze ich nie upubliczniła. Czego można się więc po "Smoleńsku" spodziewać? Nie mam złudzeń. Jest to narzędzie propagandowe, w rękach PIS, sugerujące szerokiej publiczności jakoby w Smoleńsku dokonano zamachu na prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Na koniec wypada przytoczyć słowa minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej, która uważa, iż: "Smoleńsk” to film, który powinni zobaczyć polscy uczniowie." Indoktrynację czas zacząć, zagonimy gówniarstwo do kin, niech poznają prawdę o Smoleńsku!

Jak widzicie smoleńska ofensywa ruszyła. Najważniejsze osoby z kręgu władzy dają nam wyraźny sygnał, iż oficjalne stanowisko Polski w tej kwestii będzie stanowiskiem obozu rządzącego. Możecie się nie zgadzać, protestować, ale póki co to oni rządzą i z coraz większą stanowczością narzucają Polakom swój światopogląd. Czas pokaże co czeka nas przez następne trzy lata rządów PIS. Jedno jest pewne, przekonacie się, iż siła propagandy jest przeogromna, a to co teraz prezentują to dopiero przedsmak togo co nas czeka w niedalekiej przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz